Czy można napisać o tym tutaj? Nie posiadam swojego FB:)
Różnica między Polkami a Dunkami jest ogromna. Skandynawowie cenią sobie prostotę, zarówno w życiu codziennym, jak i na paznokciach. Ich minimalistyczny styl przejawia się wszędzie od mebli po ubiór i styl życia. Duńczycy nie maja zwyczaju przywiązywać dużej uwagi do wyglądu, szczególnie "starsza generacja", dlatego też ciężko o klientki które cenią sobie wykwintny makijaż czy paznokcie. Zabiegi w gabinecie kosmetycznym traktowane są jako czysty luksus. Częściowym czynnikiem jest tu cena, bo założenie nowych paznokci to koszt od 350zł, ale nie zapominajmy że minimalne wynagrodzenie za godzinę pracy w Danii to ok. 55zł. Dlaczego więc Dunki tak rzadko uczęszczają do salonów kosmetycznych? Z moich obserwacji wynika, że przyczyna leży w kulturze tego kraju. Kobiety rzadko ubierają się w fikuśne stroje, wysokie obcasy czy obcisłe garsonki, bo i niełatwo się przemieszczać w takim stroju na rowerze- który stanowi nieodłączny element duńskiej komunikacji. Pogoda również bywa tu kapryśna, stąd brak u kobiet porannego rytuału nakładania makijażu czy układania włosów.
Jednak warto zauważyć, że społeczeństwo duńskie ulega podziałowi na młodzież do 25 roku życia i starsze pokolenie. Ci pierwsi zdecydowanie wyróżniają się usposobieniem i stylem, dbają bardziej o swój wygląd i stawiają na odważne ubrania i fryzury, paznokcie. Choć wciąż daleko im do wschodnioeuropejskiego stylu, to jednak nie sposób spostrzec, jak bardzo młodzi ludzie( szczególnie Ci w dużych miastach) otwierają się na nowe trendy.
Niestety zdecydowana większość kobiet uczęszczających do salonów piękności to raczej stateczne panie po 30-40 roku życia. Mogą sobie one pozwolić na zadbany wizerunek i wizytę u stylistki raz w miesiącu.
Stawiają one zwykle na popularny tutaj "biały kant" czyli french

oczywiście na naturalnych paznokciach. Dlatego też lakiery hybrydowe święcą tu ostatnio triumfy, bo co może być łatwiejszego i naturalniejszego od lakieru, który trzyma się na paznokciach miesiąc. Nierzadko też wykonuję usługę utwardzenia naturalnej płytki jedynie przeźroczystym akrylem bądź żelem. Bogate zdobienia wykonuję 1-3 razy miesięcznie i są to zdecydowanie łatwe wzory - gotowe naklejki, konad, cyrkonie, badz gotowe ozdoby. Ręcznie wykonywane kwiatki, bądź inne ornamenty są szczytem szaleństwa i zdarzają się najczęściej latem i w okresie przedświątecznym.
Początkowo bardzo martwiło mnie małe zainteresowanie artystycznymi paznokciami. Nadrabiałam wtedy Nail Artem na swoich paznokciami oraz koleżanek. Jednak po pierwszym roku pracy w duńskim salonie zaczęłam zauważać plusy tej prostoty i skromności. Brak tu wybrednych klientek! Każda Pani wychodzi zadowolona i z uśmiechem na twarzy. Nie ma problemu doboru zdobień i słynnego "marudzenia" przy doborze koloru kwiatka czy wielkości listka. Panie tutaj zdecydowanie wiedzą czego chcą, a mi to zajmuje mniej czasu. Dzięki temu mam okazje lepiej poznać daną osobę, zaserwować jej dobrą kawę i obsłużyć bez pośpiechu.
Rynek paznokci w Danii przypomina niestety nieco "czarny rynek paznokci w Polsce". Zdecydowanie brak tu fachowego szkolnictwa i zdrowej konkurencji w produktach. Roi się od niedouczonych kosmetyczek, które wykonują w większości paznokcie na tipsie z szerokim frenchem bez uśmiechu, zalewając przy tym skórki wzdłuż i wszerz. Łatwo przez to zrozumieć tak małe zainteresowanie usługą wykonywania paznokci w Danii, bo wszyscy wiemy że raz zrażony klient nie będzie chciał wykonać paznokci ponownie, nawet w innym miejscu. Niestety ale stylistki są tutaj po prostu niedbałe, a klient na tym traci.
Powracając jednak do klienteli to zdecydowanie wolę Dunki, mimo ich odmienności stylu i smaku, wydają się współpracować o wiele lepiej ze stylistką. Są one osobami bezproblemowymi, dzięki czemu praca jest mniej stresująca, a my możemy się skupić na tym co kochamy, czyli na idealnym wykonywaniu naszego zawodu!